piątek, 19 czerwca 2015

ONE-SHOT "PLEASE, TELL MY NAME" SOLANGELO CZ.1

PERSPEKTYWA NICO
Nico zwisał bezwładnie w dół przepaści. No, może nie bezwładnie. Ten kretyn Solace trzymał go za rękę i za nic nie chciał puścić.
Syn Hadesa do tej pory zastanawiał się co tak naprawdę się wydarzyło w dzień, w którym wyruszył z Willem na misje. Co wtedy było dla niego tak ważne, że postanowił porzucić swoje życie w cieniu i razem z blondynem iść nie wiadomo gdzie. Nie mógł zrozumieć co go kierowało, w tamtym momencie, ale na pewno nic dobrego. Biorąc pod uwagę wszystko co zrobili do tej pory, to właśnie on, Nico, robił najwięcej problemów. Ciągle wpakowywał się w kłopoty, z których potem wyciągał go Solace. Nie było przy tym żadnych sarkastycznych uwag, których nie szczędził sobie Nico w stosunku do Willa, tylko zwykła chęć pomocy, która tak go u niego denerwowała. I nie tylko to. Było wiele powodów by nie lubić Syna Apolla.
Jego wygląd, czyli te nieskazitelne blond włosy, niebieskie jak niebo oczy, cera idealna jakby zasłaniał je jakimś zaklęciem maskującym, które pokazał mu ojciec.
Jego ubranie, zawsze wyprasowane i czyste, co mogłoby się wydawać niemożliwe przy życiu herosa na misji, ale Willowi się to udawało.
Jego zachowanie, które biło po oczy matczyną aż troską, przejęciem, i radosnym, wręcz nie do zniesienia, optymizmem. Mówił prosto z mostu i bez skrupułów, czego zazdrościł mu z całego serca Nico.
No i jak można go nie nienawidzić?
Nico wiedział jak. Bo on tak właśnie miał.
Wszystko go w Willu denerwowało, a jednak... Znajdywał za każdym razem ten złoty środek. Gdy przez parę dni nie było go przy nim, czuł że czegoś mu brakuje.
Chyba właśnie tego wkurzającego uśmieszku, który teraz ozdabiał twarz blondyna.
-Kurwa-zaklął Nico, myśląc o swojej głupocie. Podczas gdy Will próbował ich wciągnąć na górę, ten myślał o tym jaki on jest. Nie powinien tak robić.
-Nie ładnie jest przeklinać-stwierdził syn Apolla.-szczególnie jeżeli chcesz mnie obrazić.
-Przepraszam-sprostował szybko spuszczając wzrok o ile było to jeszcze możliwe.-Po prostu czekam aż mnie wreszcie puścisz.
Nico nie był pewny co wtedy zobaczył w oczach Solace'a. Na pewno był tam strach, co było zrozumiałe. Ale co robiła tam jeszcze rozpacz? Albo utrapienie? Przecież może w każdej chwili puścić jego dłoń i będzie po sprawie.
-Mówiłem ci, że tego nie zrobię-powiedział powoli.-Albo nas stąd uratuje, albo...
-Albo co?
Ile emocji można mieć w oczach w tej samej chwili?
-Albo obaj tam spadniemy.
Z Willem do Tartaru? To się wydawało zbyt śmieszne.
Zbyt straszne.
Zbyt tragiczne.
Dlaczego Solace miał cierpieć z głupoty Nico? Nie zasługiwał na to. Syn Hadesa powinien zostać porzucony jak pies na ulicy, powinien być przez syna Apolla potępiany. Już dawno powinien spaść.
Więc dlaczego nie spadł?
Dlaczego jego ręka dalej jest w uścisku jego ręki?
To było dla Nica niepojęte, ale Will naprawę chciał go uratować. Tylko po co. W końcu Syn Hadesa już dawno chciał ze sobą skończyć. Tartar mu to tylko ułatwi. Nie chciał jeszcze do tego włączać blondyna. Byłoby to bezsensu.
-Puść mnie-rozkazał Nico i posłał spojrzenie tak zimne jak Chione. Nie puszczał.-puść mnie-powtórzył, ale i to nie dało rezultatu.
-Na serio wierzysz, że to zrobię?-zadrwił Solace, co było do niego niepodobne.-Chyba śnisz.
Palce blondyna ześlizgnęły się ze skarpy.
I spadali
Spadali.
Spadali.
Razem, wtuleni w siebie. Nawet gdyby to zależało od życia całego obozu, nie przestaliby trwać w tym uścisku.
PERSPEKTYWA WILLA
Ostatnie słowa jakie usłyszał Will od Nica, były nie tyle co straszne lecz pokrzepiające.
-Kretynie, nie puściłeś mnie.
Jasne, że nie. Will nigdy by nie puścił go samego na arenę, a tym bardziej do Tartaru. Jeszcze by się przeziębił.
Lecąc w dół tak naprawdę nie czuł nic. A przynajmniej nic szczególnego. Wiedział, że powinien się bać, wpadać w panikę lub coś takiego, ale nie mógł. Wpatrywał się w ciemne włosy Nico, bijące go po szyi, nie zastanawiając się nad niczym innym. Włosy Nico. Takie ciemne. Takie miękkie... No i mniej więcej tak się kończy jego każda myśl o di Angelo. Dlaczego? Sam nie był w stanie powiedzieć. Przy synie Hadesa czuł się... Dziwnie. Nie mógł powiedzieć dokładnie co to było, ale taka reakcja na śmiech, dotyk lub zapach Nico, była co najmniej krępująca.
Miał już tak od niecałego roku, gdy po pokonaniu Gai był jego lekarzem prowadzącym. Codziennie dawał mu leki, zanosił jedzenie, rozmawiał z nim o głupotach. Chociaż nie wiedział czy taką wymianę zdań można określić jako konwersację:
-I wtedy Percy do mnie podszedł i..
-Tak.
-Powiedział, żebym mu pomógł w...
-Na pewno było to interesujące.
-ŻEBYM POMÓGŁ MU W PRZERUCHANIU TWOJEJ MATKI, BO STWIERDZIŁ ŻE ZMĘCZYŁ SIĘ PIEPRZĄC ŁASICĘ ANNABETH I JUŻ DAWNO BY TO ZROBIŁ Z TWOIM OJCEM GDYBY NIE TO, ŻE OSTATNIO SKOŃCZYŁY MU SIĘ KAPCIE KACZUSZKI.
-To świetnie, przyjdź jak skończysz.
Oczywiście nie było tak zawsze. Will po prostu nie mógł wytrzymać sytuacji, w której Nico go ignorował. Było to dla niego jak kopnięcie butem w brzuch lub postrzelenie kulką w ramię. Da się przeżyć ale boli. Tylko dlaczego tak bardzo?
Kiedy dowiedział się o tym, że mają misję, ucieszył się jak nigdy dotąd. Sam na sam z Nico? Jasne że w to wchodzi! Szkoda tylko że nie wiedział że wtedy będzie jeszcze gorzej.
Syn Hadesa prawie w ogóle się do niego nie odzywał. Nie pozwalał się dotykać w jakikolwiek sposób, tak jak zawsze, ale teraz nawet wspólne siadanie na jednym kocu wydawało się zgubą. Czy di Angelo aż tak nienawidził Willa, że przeszkadzał mu nawet dzielony razem koc?
-Will-z rozmyślań wytrącił go Nico. Mówił tak cicho, że ledwo co go usłyszał. A może to przez wiatr?-Obiecaj mi coś.
-Co tylko chcesz-powiedział i choć mogło to być niewidoczne w mroku, uśmiechnął się.
-Rób to co ci mówię. Nie idź nigdzie dopóki ja nie powiem, że tam jest bezpiecznie. Ja...-zająknął się ale mówił dalej-ja czytałem o tym co tam jest. Wiem co będziemy musieli przejść.
-A będziesz tam ze mną?-zapytał blondyn zanim zdążył ugryźć się w język.
-No jasne, że tak Solace. W końcu spadamy tam razem, tak?
I spadali.
Spadali

Spadali.
____________________________________________________________________________

Salve!
Wiem, że dawno nic nie było, ale po prostu nie miałam wystarczająco chęci by napisać to co mi się w tej mojej chorej główce narodziło ;_; A kiedy akurat miałam wenę, byłam na jakimś wyjeździe no i przepadło ;_; Ale akurat przedwczoraj natchnęło mnie na takie Solangelo... To nie będzie seria, tylko około 3 części takiego oto o-s. Trochę taka zapchajdzira, ale myślę, że nie jest tak tragicznie. 
Żegnam się z Wami, Wasza
~Kali