środa, 18 marca 2015

ROZDZIAŁ II "NORMALNY VALDEZ? POWODZENIA ŻYCZĘ W SZUKANIU"

Nawet po godzinach rozmyślań, dołowania siebie, obwiniania się za swoją głupotę, Leo nie mógł zrozumieć dlaczego tak zareagował. Przecież tak naprawdę nie miał najmniejszej ochoty wyruszać w podróż z tak bezsensownym celem jak znalezienie dziewczyny, której nigdy nie widział na oczy. Co z tego, że była ładna. Nie zmieniało to w żaden sposób faktu, że wyprawa, którą ma odbyć w najbliższym czasie, jest absurdalna i niedorzeczna. Złożenie tego wszystkiego do kupy, nie było takie proste jak zrobienie papierowego samolociku. To prawda, udało się mu kupić bilet na samolot do Nowego Jorku, który miał startować w ciągu następnych paru godzin. To prawda, ma magiczny pas od Hefajstosa (dalej przyswajał sobie myśl, iż jego ojcem jest bóg) i całe trzy tysiące dolarów od bogini magii. To prawda, wie gdzie Kalipso mieszka, gdzie się uczy i jak wygląda. Ale co z tego, jeżeli on nie chciał tego robić? A może chciał, tylko że o tym nie wiedział?Tak mu przecież powiedziała Hekate...
Z głośników w samolocie, odezwał się męski głos, proszący o zapięcie pasów. Leo ich nawet nie rozpinał, chociaż podobno jest to bardziej komfortowe. Nic nie mógł poradzić na to, że odpłynął myślami tak daleko, że nie zauważył kiedy z jego życia upłynęły trzy godziny. Po prostu miał ważniejsze rzeczy na głowie, niż jakieś tam pasy.
W ciągu następnych trzydziestu minut, Leo zdążył wyjść z samolotu, przejść kontrolę na lotnisku i zaczepić taksówkę, ale gdy zorientował się, że nie ma bladego pojęcia gdzie miałby się teraz udać, zrobił się czerwony jak burak i zapytał taksówkarza, gdzie jest najbliższy hotel.
-O tam, na skrzyżowaniu Seventh Avenue i West 55th , trzy przecznice stąd-odpowiedział pokazując palcem za jakieś budynki.-Mam tam jechać?
-Eee... Tak, właśnie tam-potwierdził szybko Leo. Nie wiedział czy na pewno chce tam pojechać, ale jak na razie nie miał innego wyboru. Taksówkarz podwiózł go pod drzwi, dosyć sporego hotelu, z bijącym w oczy napisem „Welinghton Hotel”. A może to był Wali-go-w-to hotel? Sam już nie był pewny.
-Może nie będzie tak złe-mruknął, wysiadając z taksówki. Wręczył kierowcy pieniądze, mówiąc , że reszty nie trzeba i dość niepewnym krokiem, ruszył ku drzwiom. Recepcja była niczego sobie. Na wzorkowatym dywanie, ustawiono trzy, białe kanapy, pomiędzy którymi ulokowano małe czarne etażerki. Zza lady uśmiechała się do niego młoda kobieta, o azjatyckich rysach twarzy i miłym spojrzeniu. Jej plisowana spódnica, odbijała miękkie światło jakim spowite było całe pomieszczenie,a na uprasowaną koszulę spadała kaskada brązowych włosów.
-Eee... Przepraszam-zagadnął, podchodząc do kontuaru-Chciałbym wynająć pokój.
Kobieta uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Na jej lewej piersi zaświeciła tabliczka z imieniem i nazwiskiem, ale Leo nie mógł jej odczytać. Dysleksja dodać złota, świecąca się tabliczka, równa się ból oczu. Wpisała coś na komputerku, który stał obok niej i zapytała:
-Imię i nazwisko?
-Leon Valdez.
-Wiek?
-Piętnaście.
Kobieta spojrzała na niego z ukosa, ale nic nie powiedziała.
-Jaki pokój?
-Jednoosobowy.
-Na ile dni?
Leo zawahał się. Nie wiedział ile czasu zajmie mu znalezienie dziewczyny. Mogłoby to potrwać tydzień, ale równie dobrze mógł to być cały miesiąc.
-Na dwa tygodnie-odpowiedział, po chwili zastanowienia.
-Dodatkowe życzenia?
-Yyy... Nie.
-Za dodatkowe dwieście dolarów, może pan wykupić u nas pakiet, w którego skład wchodzi śniadanie, obiad i kolacja.
-Niech będzie.
-Razem wychodzi...-Azjatka spojrzała na licznik w komputerze-... dziewięćset sześćdziesiąt pięć dolarów.
Leo podał kobiecie pieniądze i bez słowa, schował kopertę z powrotem do pasa. Widać było, że była zaskoczona, że on naprawdę taką sumę posiadał. Mimo wszystko, wydała mu resztę, podała kluczyki (pokój 208) i pokazała, gdzie jest winda.
-Dziękuje, pani... Yyy...
-Pani Katayama-podpowiedziała szatynka, przeglądając jakieś papiery.
-Dziękuje, pani Katayama-dokończył lekko zmieszany. Wszedł do windy, wybrał 10 piętro, z pasa wyciągnął cienki drucik i zaczął nerwowo składać z niego mini-stateczek. Kiedy był już na ósmym piętrze, coś się stało. Drucik wypadł mu z ręki. Chwycił się za głowę i upadł na kolana. Mnóstwo obrazów przeskoczyło mu przed oczami. Jakby znajdował się w wielkim wirze zapachów, dźwięków i scen., których nie rozumiał. Nic nie było dokładne, wszystko przelatywało i po mniej niż sekundzie, pojawiało się coś nowego. Leo nie mógł tego ogarnąć. Czuł się jakby miliard szpilek wbijało mu się w plecy,a czaszkę rozsadzał od środka granat. Po chwili obrazy stały się wyraźniejsze. W każdym widział tą samą dziewczynę.
Kalipso”-pomyślał i jęknął z bólu. Tak, to na pewno była ona. Kolejne rozmycie. Ponownie nie mógł wychwycić szczegółów. I nagle to wszystko ustało. Tak jak we śnie. Ale czy on zasnął? Niemożliwe, tak po prostu sobie stał i zasnął?
Znalazł się w jakiejś pustej przestrzeni. Nic tam nie było oprócz jednej, wielkiej nicości. Wydawało mu się, że unosi się w powietrzu, ale nie był tego pewny. To i tak było zbyt pokręcone.
-Halo? Jest tu kto?-zapytał bez większego przekonania. To jego umysł, no jasne że nikogo tu nie będzie. Mimo to miał nadzieję, że może to jakiś kolejny zwariowany bóg, który chce się z nim porozumieć. Nie chciał mieć jeszcze więcej problemów.
-Halo?
Zaniemówił. To był czyjś głos. W jego umyśle. Głos dziewczyny.
-Tak, jesteś całkowicie normalny Valdez-mruknął zdenerwowany. To już go na serio wytrącało z równowagi.
-Kim jesteś?-zapytał, szukając dookoła siebie, cokolwiek co mogło przypominać człowieka. Na początku nikt się nie odezwał. Cisza jaka przepełniała tą pustą przestrzeń była nie do zniesienia. Leo był zrezygnowany i to porządnie. Nie wiedział ile jeszcze czasu musi spędzić w swoim umyśle. Ale ktoś znowu się odezwał.
-Jestem Kalipso. A ty?

Nie odpowiedział. Latał nad otchłanią, słuchaj uważnie bicia swojego serca. Jeden, dwa, trzy. Starał się liczyć swoje oddechy, które teraz wydawały mu się niezwykle ciężkie, jakby nie mógł przełknąć jakiegoś jedzenia. Nic już nie powiedział. Rozpłynął się w ciemności.

__________________________________________________________

Cześć ludzie!
Nie wiem czy to mi wyszło. Jest za krótkie, pewnie znowu nie ma przecinków (starałam się!) no i ogólnie jest do kitu. Ale co ja mam zrobić, nie nauczę się nagle pisać ładnych opowiadań. I przepraszam Was, że wszystko dzieje się szybko i wolno. Leo jej nie znajduje, ale pojawia się nowy wątek. Powiem tak: Leo znajdzie Kalipso w trzecim rozdziale, a w czwartym ruszą do Obozu.  Taki trochę spojler, ale wiem że fabuła jest dziwna i może trochę niezrozumiała, więc chce parę rzeczy wyjaśnić 
~Kali

8 komentarzy:

  1. Trochę jeszcze tych interpuntków jest :D
    Ogólnie rzecz biorąc, ciekawe. Ciekawy pomysł. Intrygujące. Zadziwiające. Ale popracuj nad przecinkami! xD
    Czekam na kolejny rozdział ^^
    Hazel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już pisałam, przecinki to czyste ZUO i ja tego ZUA nie ogarnę XD Ale obiecuję, że się postaram jeszcze bardziej, niż teraz ;) I dzięki za miłe słowa. To zawsze wpływa na jakość weny ^^
      ~Kali, która nie potrafi zrozumieć ideologii przecinkowej

      Usuń
  2. Odezwała się córka bogini spojlerów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, nie przesadzaj ;D Mogłam dać jeszcze większy, więc... ^^

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam, znalazłam wreszcie czas na przeczytanie twojego bloga i nie żałuję :D
    Przecinki to zło wcielone stworzone przez Gaję albo samego Chaosa. Nie przejmuj się. W końcu je ogarniesz :D
    Spoilery, spoilery, kochane spoilery *-* Kocham spoilerować xD Ogólnie: no, przecinki, no, ale już ustaliłyśmy, że to zło :D A tak to pięknie *-* I czekam na next *-*

    Xoxo :*
    Vittoria z Demigods Graphic i bloga Hazel (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiedziałam że to ty! XD *podjara na maxa*
      Dobrze, że nie tylko ja uważam, że są okropne :D Od razu poczułam się lepiej ^^
      A teraz uwaga, wiadomość tygodnia: Dzisiaj wstawiam nexta! Cieszmy się i radujmy, ponieważ Kali zechciało się wreszcie usiąść i to napisać!
      No i to tyle chciałam przekazać, w tym jakże cudownym komentarzu :D
      ~Kali

      Usuń
    2. No są okropne, co tu dużo mówić :D
      Wiadomość tygodnia jest supi ^.^
      Cieszę się, że usiadlaś wreszcie do napisania, ja dalej się przemóc do napisania rozdziału nie mogę >.<

      Usuń